Ucieszyłem się strasznie, że Frugo wróciło, wczoraj po raz kolejny kupiłem je w sklepie, wypiłem zawartość, po czym odruchowo (po Tymbarkach) spojrzałem pod nakrętkę... i co zobaczyłem?
No właśnie. Niby fajne ale nie czarujmy się, mało oryginalne.
Prekursorem w "złotych myślach" był, jest i będzie Tymbark - sporo kultowych opisów, ba! Niektórym ułożyły one życie... ważne, by robić to co sugeruje napis pod kapslem :)
Po Tymbarku, poniekąd pokryjomo napisy przemycił Tenczynek, pod nakrętkami możemy wyczytać różne ciekawostki, co jest fajnym pomysłem, szczególnie w zakładowym pomieszczeniu socjalnym, ot tak, aby choć na chwilę przestać myśleć o rutynie.
Natomiast FRUGO... ni to "złote myśli", ni naukowe ciekawostki, takie trochę na siłę, a przecież to napój kultowy, przysłowiowa kura znosząca złote jaja...
dlatego:
Panowie z Foodcare, nie przyzdabiajcie jej kiedy tego nie potrzebuje, bo Frugo nie pijamy dla smaku, a z sentymentu. Chcemy, aby te podstawowe smaki były już na zawsze takie same, a z nowymi róbcie sobie co chcecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz