sobota, 23 marca 2013

WALTHER MULTI TAC - czyli ulubiona zabawka dużego chłopca

Mimo olbrzymiego szacunku dla Panów Les-a Stroud-a i Ray-a Meers-a, do tej pory uważałem, że scyzoryk to coś zbędnego podczas wyprawy, kiedy posiadamy ze sobą średniej wielkości nóż.

...aż do momentu, kiedy w moje ręce trafił WALTHER MULTI TAC.

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Scyzoryk z dużym ostrzem, całą gamą bitów, otwieraczami do butelek i puszek, wybijak do szyb, a do tego KOMBINERKI.


Wiem, wiem, nie jest to typowy scyzoryk, a raczej hybryda noża taktycznego, scyzoryka i multitool-a.

ALE!

Mając w ręku Walther-a Multi Tac słowo multitool nabiera nowego znaczenia, nie musimy już zabierać ze sobą na krótsze wyprawy kilku różnych narzędzi posiadających ostrze.


Co do wykonania to czuć, że nie mamy do czynienia z chińską zabawką, a prawdziwym, przemyślanym sprzętem użyteczno-bojowym - ciężkim, pewnie leżącym w dłoni.

Bity (śrubokręty) są namagnesowane, dlatego ich wypadnięcie podczas pracy nie powinno mieć miejsca.

Jedynym minusem jaki znalazłem podczas codziennego użytkowania od ponad 2-ch miesięcy jest futerał, który mógłby być mniejszy i trochę bardziej elastyczny, czasem uwiera i trzeba poprawiać, bądź przepinać. Szkoda, że nie ma klipsa jak foldery, wtedy wystarczyłoby go zaczepić po wewnętrznej stronie kieszeni i problem byłby rozwiązany.

Moja ocena - 5,5/6 - gdyby nie futerał z czystym sumieniem dałbym 6/6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz